poniedziałek, 25 stycznia 2010

"Czego chcesz Jezusie..."?

„Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku?” /Mk 1,23/. Pytanie stawia szatan. Stawia je z gniewem, z goryczą, tragicznie. Nie czeka na odpowiedź. Nie chce usłyszeć odpowiedzi, nie chce jej przyjąć.
Czego chcesz Jezusie? Pyta służebnica Pańska-Maryja. Pyta całym swoim życiem. Odwagi powiedzenia Bogu „tak”? Odwagi macierzyństwa w dziewictwie? Ufności w oczekiwaniu na realizację wielkich planów Boga? Pokory wobec cierpienia, wobec samotności, wobec krzyża?
Maryja pyta, słucha, wypełnia!
Czego chcesz Jezusie? Pyta Kościół. Takie pytanie stawia Bogu Kościół, by bez błędu wskazywać ludziom drogę, by bez błędu odpowiadać światu , gdzie jest „tak” , a gdzie jest „nie”.
Czego chcesz Jezusie? Pytanie stawiane u progu do świętości. A wszyscy jesteśmy powołani do świętości. Czego więc Jezu chcesz ode mnie?
Dajesz mi ubogich, niechcianych, porzuconych, nieudanych, niedelikatnych, niekochanych, niekochających……..
Dajesz mi samotność, cierpienie, niezrozumienie, obojętność, codzienną biedę…. Czego chcesz ode mnie Jezusie Nazarejczyku? Dajesz mi mnóstwo pracy, obowiązków, dajesz mi dom, rodzinę, przyjaciół…. Dajesz mi CZAS-czas rozpięty między chwilą urodzin a godziną śmierci….. Opowiadała mi kiedyś pewna osoba, która od wielu lat przykuta była do łóżka cierpienia. Przed świętami przychodzili do niej różni ludzie. Rozmawiali, składali życzenia, uśmiechali się. Dawałam im swoje oszczędności. W wigilię spostrzegłam się, że nie mam ani grosza. Mimo tego czułam, że jestem najbogatszą a zarazem najszczęśliwszą osobą na świecie. Bóg daje mi czas. Ten czas jest mi dany abym wierzył, ufał i kochał. Ten czas jest mi dany abym siebie i innych uwolnił od zła, rozpaczy, zagubienia, nieszczęścia doczesnego i wiecznego potępienia. Ten czas jest mi dany aby triumfowało dobro. Aby dzięki mojej obecności uwierzył ktoś, że jest święty i dobry Bóg, że jest święty i dobry człowiek.
Amen

sobota, 9 stycznia 2010

25 lat chóru parafialnego

Czcigodni Kapłani. Drogie Siostry Zakonne. Umiłowani w Chrystusie Panu Bracia i Siostry z chórem parafialnym na czele!
Przed chwilą usłyszeliśmy po raz kolejny w swoim życiu obwieszczenie światu o tym, iż Słowo zamieszkało wśród nas! To Słowo, które dało moc tym wszystkim, którzy Je przyjęli! Jednym z tych, którzy uwierzyli, zaufali i obwieścili światu prawdę o Słowie był Jan Chrzciciel, który „przyszedł na świadectwo , aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego”! Tak jak Jan , tak samo i naszym zadaniem jest świadczyć. Świadczyć czynem, gestem, słowem. I czynimy to. Staramy się to czynić. W szczególny sposób zobowiązani są do tego ci, którzy od Boga otrzymali zdolności, talenty. Świadczyć o Światłości! Jednym z takich talentów jest dar śpiewu. Gromadzi nas dzisiaj tutaj Eucharystia, która jest jednym, wielkim dziękczynieniem Panu Bogu za talent głosu. Dziękczynieniem za talent, który nie został zakopany, nie został zmarnowany. Bo oto od 25 już lat istniejący przy parafii Chór daje każdemu, kto tylko chce rozwijać swoje zdolności wokalne, możliwość realizowania się poprzez śpiewające uczestnictwa we Mszach świętych, uroczystościach, koncertach, operach.
Papież Benedykt XVI, który sam w wolnych chwilach gra na fortepianie, powiedział kiedyś, że muzyka odsłania zasypaną drogę do serca, do centrum naszego istnienia, tam, gdzie styka się ono z istnieniem Stwórcy i Zbawiciela. Muzyka staje się więc drogą prowadzącą do Jezusa. Drogą, na której Bóg ukazuje swoje zbawienie. A w adhortacji Sacramentum caritatis pisze tak: „Kościół, w swojej dwutysiącletniej historii, stworzył, i nadal tworzy, muzykę i śpiewy, które stanowią dziedzictwo wiary i miłości, które nie może być zaprzepaszczone.
Wczesnośredniowieczna legenda opowiada, że kiedy papież Grzegorz Wielki zastanawiał się nad wprowadzeniem do liturgii śpiewu gregoriańskiego, na jego ramieniu usiadła gołębica i wyśpiewała po kolei wszystkie melodie liturgiczne. Niezależnie od tego, jaki był rzeczywisty udział papieża Grzegorza w narodzinach śpiewu gregoriańskiego, legenda ta pragnie nam uprzytomnić, że śpiew liturgiczny pochodzi nie tylko z inspiracji genialnego człowieka, ale jest nade wszystko owocem Ducha Świętego.
Św. Paweł jakby kontynuując tę myśl powie w Liście do Kolosan: „Słowo Chrystusa niech w was przebywa z [całym swym] bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach" (Kol 3,16).
Kiedy wczoraj zapytałem jedną znaną osobę z TV co powiedzieć chórzystom, usłyszałem: „powiedz im, że mają możliwość w najpiękniejszy z możliwych sposobów przekazywać słowo ludziom. I dodała: nie ma piękniejszej formy niż śpiew”. Zatem drodzy: przekazujcie śpiewając najpiękniejsze słowa. Słowo, które pojawia się na waszych ustach niech będzie słowem budującym, zachęcającym do dobra, niech będzie słowem prawdy niosącym ludziom radość, pokój i miłość. A dla was samych posługa w chórze niech będzie umacnianiem się w wierze, zacieśnianiem więzów przyjaźni między sobą i nieustannym rozwijaniem darów, które otrzymaliście od Stwórcy.
Na zakończenie przywołam słowa psalmu 47 w tłumaczeniu Jana Kochanowskiego: „Oto w swój kościół w wesołym pieniu, Oto wstępuje w głośnym trąbieniu;
Dajcie cześć Panu, dajcie naszemu, Śpiewajcie Bogu, Bogu wiecznemu!” Amen.