czwartek, 30 kwietnia 2009

Uroczystość św. Józefa

Zostałeś dany całemu Kościołowi, zostałeś dany NAM, aby Kościół, aby nas tworzących ten Kościół ZADZIWIĆ ,ZACHWYCIĆ, ZAWSTYDZIĆ…
Święty Józefie! Potomku Dawida, Oblubieńcze Bogarodzicy, troskliwy Obrońco Chrystusa, Głowo Najświętszej Rodziny! W ten szczególny dzień, dzień Tobie poświęcony, chcemy abyś nas na nowo zadziwił, zachwycił i zawstydził! Potrzebujemy Twojego wstawiennictwa, Twojego wsparcia, bo: *Ty najsprawiedliwszy, a my zaplątani w układy *Ty najczystszy, a my owładnięci zmysłowością * Ty najposłuszniejszy, a my tak często chcemy pełnić swoją wolę *Ty najwierniejszy, a my zdradzamy *Ty Miłośnik ubóstwa, a my gonimy za pieniądzem, sukcesem * Ty Postrach duchów piekielnych, a my kłaniamy się im nisko…..
Święty Józefie jesteś nam potrzebny , by na nowo nas zadziwić , zachwycić, zawstydzić!

Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy słyszysz wymieniane przeze mnie przymioty św. Józefa: najwierniejszy, najczystszy, najposłuszniejszy , powiesz: no tak, On jest Święty, Jemu było łatwo, bo towarzyszyła Mu specjalna pomoc Boża…., a ja ledwo wiążę koniec z końcem, biegam od jednego zajęcia do drugiego, nie radzę sobie ze swoimi słabościami, przyzwyczajeniami, nie mam czasu, by usiąść i normalnie porozmawiać z bliskimi, nie mam czasu na rozmowę z Bogiem, jestem przytłoczony sprawami codziennymi……
Ale to nie jest tak! Józefowi nie było łatwo! Nie urodził się z aureolą na głowie! Nie czekał ze złożonymi rękami aż ktoś zrobi coś za niego.Przyjął Maryję, zaopiekował się Nią, mimo, iż odczuwał lęk, strach i niepewność. Przyjął Jezusa –Syna Bożego, stał się dla Niego Ojcem, mimo, iż fizycznie nim nie był. Dbał o rodzinę, ciężko pracował, modlił się, czytał Księgi Święte. Miał czas-znajdował czas na to co najważniejsze w życiu.

Drodzy!
Kiedy zwiedzamy Kraków, udajemy się na Wawel, by zobaczyć groby królów, wieszczów narodowych. Z podziwem przypominamy sobie zasługi wielkich ludzi, którzy oddali swe życie w służbie Ojczyzny, a teraz okryci sławą, spoczywają w Katedrze Wawelskiej. W tym samym mieście, nieopodal Wawelu, znajduje się kościółek OO Franciszkanów gdzie w bocznej kaplicy tegoż kościółka zobaczyć można inny grobowiec. Każdego dnia przy grobowcu tym klęczy wielu ludzi, którzy się modlą, składają kwiaty. Kto tam leży? Król, wódz, uczony, słynny artysta? Nie! Leży tam zwykła służąca bł. Aniela Salawa, która całymi dniami ciężko pracowała, szorowała podłogi, robiła zakupy, prasowała. A wieczorami czytała dzieła świętych. Co przyciąga do tego miejsca tak wielu wiernych? Świętość! Uznają wielkość świętości i świętość!
Gdybyśmy mieli możliwość przyznać komuś słynną nagrodę filmową Oskara za najlepszą rolę drugoplanową, bez cienia wątpliwości taką nagrodę mogliby otrzymać za swoje życie wierne Bogu, oddania ludziom, równocześnie za życie pełne cichości i pokory św. Józef, bł. Aniela, św. Faustyna i wiele wiele innych postaci, których postawa powinna nas zadziwiać, zachwycać i zawstydzać.


Jan Paweł II skierował do nas swego czasu apel o świętość chwili obecnej. Wołał: „Uczyńmy wiek XX erą ludzi świętych i błogosławionych”! Świętość była i jest nadal aktualna, tak samo jak aktualne jest: dobro –prawda –miłość –ofiara -duch wiary. To wartości nieprzemijające!
Pewien młody człowiek mówił: „Mam kilkanaście lat, muszę się wyszumieć. Kiedy to zrobię jak nie teraz?” A inny: „Ja jestem chyba nienormalny. Mam już 17 lat a nie palę, nie piję, nie mam dziewczyny, nie umiem przeklinać….” W którym przypadku mamy do czynienia z normalnością? Żyć w łasce uświęcającej tzn żyć w przyjaźni z Chrystusem, a więc żyć normalnie, pełnią życia! I taki człowiek wygrywa swoje życie! Św. Józef zaufał Bogu, a ja? Ile razy w moim życiu na I miejscu jest „moje ja”- a nie Bóg? *ja to zrobię *ja wam pokażę * ja na to nie pozwolę A ile razy pytasz: ile za to dostanę? (pieniądze, mamona) A ile razy: ja ci to załatwię, mam tam znajomości, to będzie trochę kosztować, ale dam radę… Wierzysz, że Bóg troszczy się o Ciebie? Józef, to podobnie jak Maryja wzór wiary, zawierzenia bezgranicznego Bogu, bo „słuchał słowa Bożego i zachowywał je wiernie”!

I w moim życiu też to jest możliwe, trzeba jedynie chcieć . Trzeba sobie znaleźć czas na refleksję, wytchnienie od codzienności, a przede wszystkim mobilizować się do myślenia nad swoim życiem, nad swoim powołaniem, nad odpowiedzialnością za swych bliskich: żonę, męża, dzieci, przyjaciół… Nie tylko kolorowe czasopisma i całymi latami ciągnące się seriale filmowe, ale Słowo Boże niech będzie Twoim sposobem na życie i wieczność.
Postać św. Józefa mimo upływu lat, wieków, ciągle ma w sobie siłę, ciągle jest aktualna, bo aktualne są wartości nieprzemijające do których trzeba nam wracać, którymi trzeba nam żyć. Na zakończenie przywołam słowa św. Teresy od Jezusa, która o św. Józefie daje takie świadectwo:
„Pragnęłabym wszystkich pociągnąć do pobożnej czci tego chwalebnego Świętego, wiedząc z długoletniego doświadczenia, jak wielkie dobra on może wyjednać nam u Boga. Nigdy jeszcze nie spotkałam nikogo, kto by prawdziwe miał do niego nabożeństwo i szczególną mu cześć oddawał, a nie osiągnął coraz większych korzyści w cnocie. On, bowiem w sposób dziwnie skuteczny wspomaga każdą duszę, która się mu poleca. Od wielu już lat, o ile pamiętam, co roku w dzień jego święta proszę go, o jakąś łaskę i zawsze ją otrzymuję. A jeśli prośba moja jest w czymś niewłaściwa, on ją zawsze sprostuje dla większego mego dobra”.

Święty Józefie! Potomku Dawida, Oblubieńcze Bogarodzicy, troskliwy Obrońco Chrystusa, Głowo Najświętszej Rodziny w ten szczególny dzień, dzień Tobie poświęcony, chcemy abyś nas na nowo zadziwił, zachwycił i zawstydził! Potrzebujemy twojego wstawiennictwa, twojego wsparcia, bo: *Ty najsprawiedliwszy, a my zaplątani w układy *Ty najczystszy, a my owładnięci zmysłowością * Ty najposłuszniejszy, a my tak często chcemy pełnić swoją wolę *Ty najwierniejszy, a my zdradzamy *Ty Miłośnik ubóstwa, a my gonimy za pieniądzem, sukcesem * Ty Postrach duchów piekielnych, a my kłaniamy się im nisko…..
Święty Józefie jesteś nam potrzebny , by na nowo nas zadziwić , zachwycić, zawstydzić! Amen!

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Niedziela Kapłańska

„Mamo, kto to jest?”-zapytała mała dziewczynka swoją mamę.
„Ksiądz” odpowiedziała mama.
„A kto to jest ksiądz?”-zapytała ponownie córeczka
„Człowiek, jak każdy inny”- odpowiedziała ponownie mama.
Ukochani!
„Kapłan-człowiek jak każdy inny”, to nie jest dobra definicja kapłana. Świadom swojej grzeszności i słabości, chcę powiedzieć, że kapłan jest człowiekiem i przebywa wśród ludzi, ale różni się nieco od innych. Różni się z tego względu, że jest NAZNACZONY CHRYSTUSEM. A to oznacza, że kapłan powinien być:
-Jego wyciągniętą ręką
-Jego otwartymi ustami
-Jego głosem
-świadkiem Jego miłości i troski
-szafarzem zbawienia, które On chce dać i daje wszystkim ludziom
Nie jestem schizofrenikiem, ale mam w sobie świadomość dwóch osób:
-JEDNEJ, która zupełnie niczym nie zasłużyła sobie aby być „przedłużeniem” Chrystusa czy „drugim Chrystusem” , a wręcz przeciwnie; czuję się osobą niegodną, słabą, grzeszną…. jak każdy inny.
-DRUGIEJ, tej wielkiej osoby, bo kapłaństwo jest wielkie, Chrystus jest wielki, Bóg jest wielki…. Świadomość osoby, która otrzymała specjalne uprawnienia, obowiązki, możliwości i to co najważniejsze a zarazem najcięższe: odpowiedzialność.
Popatrzmy w przeszłość. XX wieków temu pytali Jezusa Chrystusa: „Mistrzu-gdzie mieszkasz?” A On odpowiadał: ”Chodźcie, a zobaczycie…”. I szli tam, gdzie najgłośniej ich wołali ; trędowaci, niewidomi, chromi…
Poszli i zobaczyli, że mieszka między celnikami , między tymi, którzy najbardziej potrzebują lekarza dusz, między tymi, którzy Go kochają i tymi, którzy knują spisek przeciw niemu
Poszli i zobaczyli, że mieszkaniem Jezusa są drogi izraelskie na których nauczał, że jego matką i braćmi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je. Zobaczyli, że nawet na swe Ostatnie Wielkoczwartkowe Wieczerzowanie zaprosił ich do wypożyczonego mieszkania.
A jak jest dzisiaj? Słyszą głos: ”Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”…
I Idą: do spragnionych prawdziwej Miłości, zgłodniałych słowa Prawdy, wołających o cud, o pomnożenie łaski. Idą do ciasnej celi zakonnej, albo na plebanię, którą po jakimś czasie opuszczą, by w posłuszeństwie biskupowi udać się na drugi koniec diecezji czy nawet na krańce świata…. Tych, którzy chcą zobaczyć gdzie dziś mieszka prowadzi przed tabernakulum, do szkoły na katechizację, do posługi w kancelarii parafialnej, a także za biurko, by sporą ilość czasu poświęcić na przygotowanie kazania czy katechezy….
A co w zamian za to? Np. idąc ulicami miasta można na murach przeczytać: „księża na księżyc”. Pozwolę sobie przywołać w tym miejscu słowa autora Księgi Mądrości, że „złoto w porównaniu z kapłaństwem jest garścią piasku, srebro ma wartość błota….”
A ks. Jan Twardowski pisał: „własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam. Przed moim kapłaństwem w proch padam, przed moim kapłaństwem klękam…”
W książce „Porozmawiajmy spokojnie o księżach” zastanowienie wzbudzają ostatnie jej strony pisane odręcznie przez autora, któremu bardzo zależy aby w szczególny sposób przemówiły do czytelnika: „Być może i Tobie jakiś kapłan sprawił przykrość. A może tylko widziałeś lub słyszałeś coś, co Cię zabolało, zgorszyło. A może spotkało to nie Ciebie, ale kogoś z Twojej rodziny czy otoczenia. I w konsekwencji ten ktoś obraził się, odszedł od Kościoła. Może masz takiego człowieka. Otóż, jeżeli tak było, to chciałem powiedzieć Tobie lub prosić Cię, byś powiedział to w moim imieniu tamtemu człowiekowi. Chciałem powiedzieć słowo: przepraszam. Przepraszam za tamtą sytuację. I proszę, żebyś wrócił, żeby on wrócił. Czy mogę obiecać, że teraz są już w Kościele sami wspaniali, dobrzy księża, i że już tak pozostanie? Nie, nie mogę tego obiecać. Tak, jak nikt nikomu w normalnej rodzinie nie może obiecać, że nigdy nikt nie krzyknie, nie zdenerwuje się, że będzie zawsze na miejscu i nie zawiedzie. Ale mam też jedną prośbę. Jeśli Ty obmawiałeś, oczerniałeś, rozbijałeś tę świętą jedność Kościoła, to też przeproś. Tego konkretnego księdza, lub złóż swoje „przepraszam” na ręce kapłana, którego spotkasz w konfesjonale. Tak, jak ja składam swoje „przepraszam” na Twoje ręce jako przedstawiciel tej licznej rodziny moich świeckich braci i sióstr, tak Ty złóż swoje słowo na ręce tego kapłana, który jest jednym z wielotysięcznej rodziny Twoich braci księży. Dlaczego o to wszystko proszę? Bo jeśli Ty i ja chcemy być uczniami Jezusa, to otaczając Chrystusowy ołtarz, często wspólnie będziemy odmawiać modlitwę Pańską. A są tam słowa „Ojcze nasz”. „Ojcze nasz” księży i świeckich. Ten sam, do którego wołamy: „Ojcze nasz. Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
Matko usłysz
Matko wysłuchaj
Matko ubłagaj

środa, 15 kwietnia 2009

Niedziela Miłosierdzia Bożego

„W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski: niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat”
Kochani Bracia i Siostry!
Przez 9 dni przygotowywaliśmy się nowenną, komunią świętą, koronką do Bożego Miłosierdzia, czynami miłosierdzia wobec bliźnich do dzisiejszego święta. Każdego dnia na wyraźną prośbę Jezusa skierowaną do św. Faustyny przyprowadzaliśmy Bogu miłosiernemu: wszystkich grzeszników (całą ludzkość), dusze kapłańskie i zakonne, dusze pobożne i wierne, pogan i tych, którzy nie znają jeszcze Jezusa, dusze braci odłączonych, dusze ciche i pokorne, dusze małych dzieci, dusze, które szczególnie czczą i wysławiają Boże Miłosierdzie, dusze czyśćcowe, dusze oziębłe…. Dzisiaj więc, w to wielkie święto całego Kościoła, stojąc przed ołtarzem w tej świątyni, chcemy wołać sercami pełnymi miłości i ufności: Panie, oto jesteśmy! Jesteśmy i błagamy o promienie Twego światła, abyśmy poznali Ciebie i godnie wysławiali nieskończone miłosierdzie Twoje!
Drodzy!
Czy znajdzie się w tej świątyni ktoś, kto powie: nie jest mi potrzebne miłosierdzie Boże?! Wszyscy potrzebujemy Bożej miłości; i starzy i młodzi, i biedni i bogaci, żyjący w łasce i grzesznicy. Bez Bożego miłosierdzia nie jesteśmy w stanie nic zrobić, powiedzieć a nawet pomyśleć. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego św. Siostra Faustyna Kowalska, która mając zaledwie 7 lat usłyszała po raz pierwszy wewnętrzny głos, zachęcający ją do życia oddanego wyłącznie Panu Bogu. Swoje miejsce znalazła z Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie. Tam usłyszała od Pana Jezusa słowa: „Tu Cię wezwałem a nie gdzie indziej i przygotowałem wiele łask dla Ciebie”. Na polecenie Jezusa, św. Faustyna zapisywała kierowane do Niej Pana w „Dzienniczku”. Wszystko po to, aby świat ufał i poznawał Boże miłosierdzie, jakie On ma dla nas wszystkich. Św. Faustyna miała łaskę widzieć Jezusa w różnych postaciach; odkrywał swą boleść męki, biczowania, cierniem koronowania i krzyża. Faustyna doświadczała bólu fizycznego, niewidzialnych stygmatów i kolców korony cierniowej. Posiadała zdolność cierpienia zastępczego, np. za kobiety zabijające nienarodzone dzieci. Potrafiła przenikać myśli i przeżycia innych osób. Wielokrotnie przewidywała przyszłe wydarzenia. Była uwolniona od pokus przeciw czystości. Obcowała z duszami czyścowymi, a także z szatanami: „Wyznał mi szatan, że jestem przedmiotem jego nienawiści. Powiedział, że >Tysiąc dusz mniej mi robi szkody aniżeli ty, kiedy mówisz o miłosierdziu wielkim Wszechmocnego. Najwięksi grzesznicy nabierają ufności i wracają do Boga , a ja – mówi zły duch- tracę wszystko, ale nadto mnie samego prześladujesz tym niezgłębionym miłosierdziem Wszechmocnego”. „Jak strasznie szatan nienawidzi miłosierdzia Bożego. Jest to dla niego największą męką, jak się sprzeciwia całemu temu dziełu” A dzieło jest wielkie: obejmuje niebo i ziemię, czyściec i piekło! „Dziś byłam w przepaściach piekła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaj mąk, które widziałam; I-ą męką, która stanowi piekło jest utrata Boga; II-ie ustawiczny wyrzut sumienia; III-cie nigdy się już ten los nie zmieni; IV-ta męka jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; V-ta męka jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; VI-ta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana; VII-a męka jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk. Są męki dla dusz poszczególne, które są mękami zmysłów: każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej…. Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest. Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest…. Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło”.
Drodzy Bracia i Siostry!
Zapewne wiele razy w swoim życiu wyrzekałeś się: grzechu, wszystkiego co do zła prowadzi i szatana, który jest głównym sprawcą grzechu. Czy czynisz jednak w swoim życiu cokolwiek, by nie dać się zniewolić złu? Zapewne wiele razy w swoim życiu wyznawałeś już: wierzę w Boga, Jezusa Chrystusa, Ducha Świętego, Kościół, Świętych, życie wieczne….. Ale… czy podejmujesz codziennie wysiłek by Twoja wiara była głębsza, bardziej świadoma, by z każdym dniem przybliżac się do Boga, a tym samy do zbawienia? Zapewne wiele spraw mamy sobie do „wyrzucenia”! Dlatego dobry, kochający nas Bóg przed naszymi oczami stawia obraz z podpisem „Jezu ufam Tobie”. I pragnie zbliżać się z każdym dniem do nas, błogosławiąc i wskazując na kochające nas serce swoje, pełne miłości, z którego to serca wychodzą promienie niezliczonych łask; łask miłosierdzia! Jezus mówi: „Dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie”. Dlatego dobry, kochający nas Bóg daje nam do rąk „koronkę do Bożego miłosierdzia” mówiąc: „Każdej duszy, która odmawiać będzie tę koronkę bronię w godzinę śmierci, jako swej chwały: albo jeśli przy konającym inni ją odmówią, dostąpi ona tego samego odpustu. Kiedy przy konającym odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a niezgłębione miłosierdzie ogarnia duszę. Kapłani będą ją podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku: chociażby grzesznik był najzatwardzialszy, jeżeli raz tylko zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia Mojego” . To dobry, kochający nas Bóg obdarza nas każdego dnia o godz. 15-tej „Godziną Miłosierdzia” mówiąc: „Staraj się w tej godzinie odprawiać drogę krzyżową, o ile ci na to obowiązki pozwolą; a jeżeli nie możesz odprawić drogi krzyżowej, to przynajmniej wstąp na chwilę do kaplicy i uczcij Moje Serce, które jest pełne miłosierdzia w Najświętszym Sakramencie, a jeżeli nie możesz wstąpić do kaplicy pogrąż się w modlitwie tam, gdzie jesteś, chociaż przez króciutką chwilę” . Dobry, kochający nas Bóg daje nam nowennę poprzedzającą święto Bożego Miłosierdzia, byśmy w modlitwie przyprowadzali do Jego Serca, każdego dnia odmienną grupę dusz i zanurzali je w morzu Jego miłosierdzia. Obiecuje On, że wszystkie dusze wprowadzi do domu swego Ojca. I wreszcie dobry, kochający nas Bóg daje całej ludzkości Niedzielę Miłosierdzia Bożego. To „ostatnia deska ratunku” . Jeżeli ludzkość nie uwielbi Miłosierdzia Bożego zginie na wieki. Jezus mówi: „ Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. Kto w dniu tym przystąpi do Źródła Życia ten dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar”.
Bracie i Siostro!
Może brakuje Ci sił w codziennym życiu! Może problemy, zamiast zniknąć, piętrzą się z każdym dniem coraz bardziej! Może czujesz, że psuje Ci się w rodzinie, denerwuje Cię wszystko i wszyscy wokół! Może nie potrafisz poradzić sobie z sobą samym, ze swoimi nałogami, przyzwyczajeniami, uczuciami, zmysłowością, pożądliwością! Może już długi czas nie przystępowałeś do spowiedzi świętej, a dziś paraliżuje Cię strach! Nie bój się, nie lękaj się! Jezus pełen miłosierdzia czeka na Ciebie. Czeka ze swą łaską i pełnią miłości. Nie zmarnuj ani jednej chwili. Idź do Niego i proś: „Okaż mi Boże miłosierdzie swoje”, „Jezu ufam Tobie”! Matko Bożego Miłosierdzia, święta Siostro Faustyno…. módl się za nami! Amen.

niedziela, 12 kwietnia 2009

Wielka Sobota

Kiedy Jezus Chrystus zapowiedział wobec swoich uczniów mękę i zmartwychwstanie, usłyszał od Piotra: „Panie, niech Cię Bóg broni, nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Piotr został skarcony słowami: „Zejdź mi z oczu szatanie….”. Kiedy w Wielki Czwartek Apostołowie spożywali ze swoim Mistrzem Ostatnią Wieczerzę nie przypuszczali, że to jeden z nich okaże się zdrajcą…. Zaproszeni przez Chrystusa do Ogrodu Oliwnego by czuwać, posnęli… A podczas groteskowego procesu sądowego pochowali się ze strachu. Nawet jeden z Nich trzykrotnie zaparł się. Pod krzyżem stała tylko Jego Matka i Uczeń, którego miłował. Pogrzeb był cichy, pełen smutku, a grób zabezpieczono kamieniem i strażą. Nastała cisza w cieniu Jezusowego grobu….

Umiłowani w Chrystusie Panu Bracia i Siostry!

Przez ostatnie dni wspominaliśmy zbawcze wydarzenia z historii naszego odkupienia. Ktoś może powiedzieć: po co było znów mówić o męce Chrystusa, po co było wspominać zdrajców, po co nasze gorzkie żale, drogi krzyżowe, po co długie nabożeństwa podczas triduum paschalnego, rekolekcje, czuwania, adoracje….. Przecież to wszystko znamy, nie jest nam to obce, to nasza codzienność… Czy rzeczywiście? Czy tak naprawdę, do końca żyjemy świadomością Boga-Zbawiciela? A może zbytnio przyzwyczailiśmy się do Bożych tajemnic, zbytnio poddaliśmy się rutynie… Czy krzyż robi na nas jeszcze jakieś wrażeni? Czy pusty grób coś jeszcze mi mówi?

W ostatnich dniach, na pytanie czym jest Triduum Paschalne, ankieterzy odpowiadali m.in., że jest to egzotyczna roślina, nazwa jakiegoś schorzenia….. A istotą świąt jest ustawienie koszyczka tak, by woda święcona spadła dokładnie na chleb i jajka….

Drodzy! Tak bardzo potrzeba abyśmy każdego roku przypominali sobie wydarzenia sprzed ponad 2000 lat. Potrzeba abyśmy się odpowiednio przygotowywali do przeżywania świąt. Przede wszystkim przez modlitwę i sakramenty święte. Tu nie chodzi o dobre samopoczucie, o łaskę robioną rodzicom czy Panu Bogu ale o własne zbawienie! Tu chodzi o przemianę własnego serca, o zmianę sposobu na życie, o nawrócenie! Wszyscy potrzebujemy każdego dnia nawracać się! Nasze życie niesie nas jak nurt wielkiej rzeki, często bez refleksji, bez przystanku, bez zdumienia? Praca, zakupy, krzątanie się, sprzątanie, święconka, jajka, siedzenie, jedzenie, praca, zakupy, prezenty, jedzenie, praca, zakupy… Czy ja się potrafię wyłonić z tej fali, która mnie unosi, zatrzymać się i zdumieć, aby odkryć na nowo sens przemijania życia?

Ponad 2 lata temu silnego urazu kręgosłupa doznała w wyniku wypadku samochodowego Monika Kuszyńska, wokalistka zespołu muzycznego Varius Manx. Cały czas znajduje się z ciężkim stanie, poddana jest ciągłej rehabilitacji. Będąc na wózku inwalidzkim nagrała piosenkę „Nowa rodzę się” do której sama ułożyła słowa: „znalazłam Cię, pokochałam z całych swoich sił, ufam słowom Twym pragnę Twoją być, wprost ze źródła pić miłości Twej, dziękuję Ci za Twoją łaskę, za miłość, nadzieję, nowa dziś w Tobie rodzę się”. Ta młoda osoba będąc u szczytu swej kariery musiała poddać się wózkowi inwalidzkiemu nagle, niespodziewanie i choć początkowo w sercu pojawił się bunt i pytanie „dlaczego ja?”, dziś jednak dziękuje Bogu za miłość!

Inaczej na perspektywę wieczności patrzy się z pozycji wózka inwalidzkiego a inaczej z pozycji kogoś obfitującego w szczęście, zdrowie i bogactwo. Ważne jest jednak by na każdym etapie swojego życia dostrzec obecność Boga żyjącego, działającego. Dostrzec także swoje zadanie, swoje powołanie, swój sens! Dlatego…. mamy Święta!

Drodzy!

Niech Święta Zmartwychwstania Chrystusa w roku 2009 będą okazją by otworzyć swoje serce i tak naprawdę do końca usłyszeć wołanie Chrystusa: Ja jestem! Ja jestem Zmartwychwstanie i życie. Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Nie lękaj się zbliżyć się do Mnie! Ja jestem!

Amen.